poniedziałek, 15 sierpnia 2016

HISTORIE - Rozdział 5

_____________________________________________________

 Staliśmy w holu i czekaliśmy na Aaraona-Faraona (znowu), który zapomniał z pokoju swojego plecaka. Co on ma w tym łbie? Alicja i Cedric wyglądali na przygaszonych i rozmawiali cicho. Tom bawił się swoją stelą. Wsunęłam ręce do kieszeni i naramienników, by sprawdzić, czy wszystkie noże są na swoich miejscach. Były.
 Wtedy do sali wpadł Aaraon, cały spocony z plecakiem w ręce.
 — Mogłeś się pośpieszyć — warknęłam.
 — Zgubiłem się, przepraszam — wymamrotał.
 — Idziemy! — zarządził Cedric i otworzył bramę.
 — Zaraz! — krzyknął Tom. — Gdzie jest pan Ramos?
 Alicja i Cedric wymienili porozumiewawcze spojrzenia i już wiedziałam, że coś się stało.
 — Co się stało? — spytałam.
 — Carol Ramos zniknął — rzekł z powagą Cedric.
 Miałam ochotę skakać z radości i zatańczyć kankana na środku holu, ale wiedziałam, że nie powinnam. Alicja kochała tego łajdaka i musiałam udawać, że jest mi przykro.
 — To straszne — powiedziałam.
 Tom i Aaraon pokiwali głowami.
 — Chodźmy — powiedział Cedric. — Naszym pierwszym przystankiem jest pieczara Gorelesa. To stary smok, który widzi przez skały. Jeśli ktoś mógł wypatrzyć demona w akcji to tylko on.
 Droga do pieczary Gorelesa zajęła nam około półtorej godziny szybkim marszem. Nawet nie zaczęłam się męczyć. Za to Aaraon miał wyraźne kłopoty z oddychaniem. Kto go wysłał na misję w takiej złej kondycji?
 W końcu blondyn poprosił o postój. Byliśmy kilka minut drogi od celu, a on chce postój? Żałosne. Cedric jednak się zgodził. Usieliśmy więc na kamieniach i popijaliśmy wodę z plastikowych butelek.
 — Wejdziemy do pieczary tylko we dwoje — powiedział Cedric. — Kto chce iść?
 Wszyscy się zgłosili. Cedric pokręcił głową.
 — Pójdę z... Susan — oznajmił.
Uśmiechnęłam się szeroko. Zobaczę smoka! Żywego! Mam nadzieję, że mnie nie zje. Alicja i Tom wyglądali na obrażonych, a Aaraon-Faraon był przestraszony.
 — Może iść ktoś inny? — spytał.
 Cedric już otwierał usta, ale go wyprzedziłam.
 — Nie — powiedziałam twardo. — Chcę tam iść. Chcę pogadać ze smokiem.
 — Nie będziesz nic mówić! — ostrzegł mnie Cedric. Popatrzyłam na niego jak na idiotę. — Nie patrz smokowi w oczy, bo sparaliżuje cie magiczny strach. Nie odzywaj się. Smoki są dużo inteligentniejsze niż ludzie. Wykiwają cię tak, że będziesz musiała sama siebie zjeść.
 — A ciebie nie sparaliżują? — spytałam.
 Cedric pokręcił głową.
 — Jestem Smoczym Bratem, nic mi nie zrobią, chyba, że je wkurzę.
 — Smoczym co? — spytał Tom, upijając łyk wody.
 — Smoczym Bratem — odrzekł Cedric. — Bardzo rzadko ktoś nim zostaje i nigdy nie była to dziewczyna. Musisz smokowi zaimponować, albo mieć kontakty.
 Nastąpiła cisza. Wszyscy w milczeniu sączyli wodę. Po kilku minutach Cedric podźwignął się z ziemi. Reszta poszła za jego przykładem. Ruszyliśmy w stronę wejścia do pieczary. Nie wyglądało to imponująco. Zwykła dziura w skale.
 — Ja i Susan wchodzimy, reszta stoi przy wyjściu — zakomenderował Cedric. — Jakby coś się działo, dajcie znać.
 Alicja kiwnęła głową i oparła się o skałę, wyciągając swoje miecze. Ja i Cedric weszliśmy do pieczary. Pierwsze co poczułam to uderzenie gorąca. Miałam wrażenie jakbym wyszła z klimatyzowanego pomieszczenia na dwór w letni dzień. Albo gorzej.
 Na koszulce Cedrica pojawiły się pierwsze plamki potu. Odgarnęłam grzywkę, która przykleiła mi się do czoła.
 — Nic nie mów — przypomniał mi Cedric. Kiwnęłam głową.
 Ciemny i wilgotny korytarz zakręcał ostro w lewo. Udaliśmy się tam. Gdy zobaczyłam jaskinię smoka, z piersi wyrwał mi się zduszony okrzyk. Cała grota wypełniona była po brzegi złotymi i srebrnymi przedmiotami. Monety, puchary, kolie, pierścienie. Całe stosy i góry skarbów.
 Jednak największe wrażenie wywarł na mnie smok, leżący na stercie cennych przedmiotów. Był ogromny. Całe jego ciało było pokryte niebieskimi i zielonymi łuskami, w których odbijało się światło, wytwarzane przez wielki wiszący na suficie świecznik. Gad miał pazury długie co najmniej na metr, a z jego nozdrzy wydobywał się dym. Goreles spał. Miał przymknięte powieki i chrapał. Jego wielkie skrzydła były złożone na grzbiecie, a na końcu ogona zauważyłam długie kolce. Bez wątpienia jadowite.
 — Spuść wzrok — rozkazał Cedric.
 Zrobiłam co mi kazał, ale jakaś siła zaczęła ciągnąć mój wzrok w kierunku smoka.
 — Gorelesie! — zawołał Cedric. — Gorelesie!
 Smok mruknął i sądząc po odgłosach jakie wydawał, właśnie się budził. Kątem oka dostrzegłam ruch jego łap.
 — Czemu zakłócasz moją drzemkę, młody Montgerze?
 Głos Gorelesa był ostry i chrapliwy. Brzmiał trochę jak syk. Poczułam gęsia skórkę.
 — Muszę z tobą porozmawiać, Gorelesie.
 — Ta dziewczyna to mój obiad, tak?
 Odruchowo cofnęłam się o krok, a włosy zjeżyły mi się ze strachu. Zacisnęłam pięści i modliłam się, żeby Goreles mnie nie zjadł.
 — Nie, jest tu dla towarzystwa — wyjaśnił szybko Cedric.
 — Czuję w niej moc wróżek — rzekł smok. — Miała kiedyś do czynienia z nimi?
 Uległam niewidzialnej sile i spojrzałam na Gorelesa. Jego żółte ślepia wpatrywały się we mnie intensywnie, jakby chciał wypalić nimi we mnie dziurę.
 — Nie — odpowiedziałam. — Nigdy nie spotkałam wróżki.
 — Miałaś się nie... — zaczął Cedric, ale Goreles mu przerwał:
 — Nie sparaliżował cię na mój widok. Ciekawe.
 Smok przysunął do mnie łeb i zaciągnął się głęboko. On mnie wąchał.
 — Czuję w tobie ogromny talent i moc. Mhm...
 Nie wiedziałam co o tym myśleć. Talent? Moc? O co mu chodziło. Talent do czego? Jaką moc? Cedric zmarszczył brwi. Nie przyszliśmy tu rozmawiać o moich talentach.
 — Taaak. Może zauważyłeś ostatnio coś dziwnego?
 Goreles przerzucił spojrzenie na Cedrica.
 — Tak — rzekł. — Niedawno kręciło się tu siedlisko złej energii.
 — To pewnie ten demon! — wykrzyknął Cedric. — Gorelesie, możesz nam powiedzieć gdzie do widziałeś?
 — Oczywiście. Jeśli ta dziewczyna zgodzi się zostać Smoczą Siostrą.
 Gdybym miała wodę w ustach, poplułabym się.
 — C-co? — wydukałam. — Smocza Siosta? JA? Nawet nie umiem utrzymać przy życiu złotej rybki!
 — Jeśli się nie zgodzisz, nie powiem wam nic — syknął smok.
 Po co mu do cholery moja przemiana w smoczą siostrę? Przecież to niedorzeczne! Nie będzie miał z tego żadnych korzyści! Odwróciłam się w stronę Cedrica, szukając pomocy. Chłopak popatrzył na mnie proszącym wzrokiem. Chyba nie miałam wyjścia.
 — Dobra. Zostanę Smoczą Siostrą — zgodziłam się.
 — Podejdź tu i uklęknij przede mną — rzekł smok.
 Zrobiłam co mi kazał. Posadzka boleśnie kuła mnie w kolana. Goreles zaczął coś syczeć i przyłożył końcówkę pazura do mojej głowy. Potem buchnął na mnie dymem z nozdrzy. Co dziwne nie zakrztusiłam się. Oddychałam normalnie.
 — Sssss, mashessss, Smocza Siostra Susan Kelley — dokończył i odsunął łapę.
 — Czemu pod koniec przeszedłeś na ludzki język? — spytałam.
 — Nie przeszedłem — powiedział Goreles.
 — Czyli ja... Ja rozumiem mowę smoków?
 — Owszem.
 Miałam ochotę skakać. Nie bolało, nie musiałam łączyć krwi czy coś i miałam fajne moce.
 — Co jeszcze potrafię? — spytałam z entuzjazmem.
 — Sama się przekonasz — powiedział Goreles i zwrócił się do Cedrica. — Demona widziałem w pobliżu Świętej Góry Smoków. Doszył mnie słuchy, że planuje porwać Smoczego Króla Rezerwatu.
 — Dziękujemy — rzekł Cedric. — Sus, idziemy.
 — Przeczuwam, że jeszcze się spotkamy, Smocza Siostro — powiedział na pożegnanie Goreles, a mnie ciarki przeszły po plecach.

~*~*~

 — Jak było?
 Siedzieliśmy przy ognisku, a ja po raz dziesiąty opowiadałam Alicji i Aaraonowi o zostaniu Smoczą Siostrą. Nie było to coś niezwykłego, ale oni ciągle byli ciekawi wszystkich szczegółów. Alicja doszła już całkiem do siebie po próbie utopienia jej. Mi ta sytuacja nie dawała spokoju. Czemu ktoś chciał nas stąd wypędzić?
 — Przecież już wam opowiadałam. — Przewróciłam oczami — Nic specjalnego. Wymamrotał kilka słów i już! Gotowe!
 — Łał — szepnął Aaraon i wgryzł się w bułkę.
 Całe szczęście, że Tom zabrał cały plecak wałówki. Nikt inny nie wziął jedzenia. Myśleliśmy, że po rozmowie z Goralesem wrócimy do zamku państwa Montgerów. Musieliśmy jednak iść od razu do Świętej Góry Smoków. Nie mieliśmy czasu by wracać. Zmarnowalibyśmy dwa dni, a demon, który porywa smoki nie próżnuje. Mała ważka dostarczyła Cedricowi wiadomość. Demon porwał kolejna dwa smoki, a Carol Ramos się nie odnalazł. Szczęście i nieszczęście.
 Tom ziewnął i rzekł:
 — Ja odpadam. Niech ktoś weźmie pierwsza wartę. — Po czym zwinął się w kłębek z plecakiem pod głową.
 Mieliśmy tylko dwa śpiwory, które chłopacy odstąpili mnie i Alicji. Moja przyjaciółka wpełzła do swojego śpiwora i zamknęła oczy.
 — Dobranoc — szepnęła.
 — Aaraon, Sus, trzymacie pierwsza wartę — powiedział Cedric i rozłożył się na ziemi, obracając się plecami do ogniska.
 Miałam ochotę go trzasnąć za skazanie mnie na Aaraona-Faraona. A tak z innej beczki, to nie wiem czemu Alicja nie załapała tego powiązania. Wiem, że jej poczucie humoru jest (bardzo) słabe, no ale błagam.
 Aaraon przybliżył się do mnie i wystawił ręce w stronę ognia. Chciałam się odsunąć, ale wiedziałam, że byłoby to bardzo nieuprzejme. Nawet jak na mnie. Postanowiłam go ignorować.
 — Też bym chciał zostać Smoczym Bratem — zagadnął.
 Nie doczekał się odpowiedzi. Myślałam, że odpuści, ale on brnął na przód.
 — Masz jakieś inne moce oprócz rozumienia mowy smoków?
 — Nie wiem.
 — Fajnie jest być Smoczą Siostrą?
 — Nawet.
 Wyjęłam z plecaka butelkę wody i przyłożyłam ją do ust.
 — Alicja mówiła, że ktoś ci się podoba.
 Zakrztusiłam się. Zaczęłam kaszleć i parskać. Aaraon spanikował.
 — SUS! — krzyknął. — Co ja mam zrobić? Boże!
 Miałam ochotę udusić i Faraona i Alicję, która obudzona krzykami, gramoliła się ze śpiwora. Odkaszlnęłam i splunęłam w ognisko. Byłam totalnie wkurzona.
 — Alicja — warknęłam.
 — Co? — spytała zaspana przecierając oczy. — Czego się tak drzecie?
 — Musimy chyba porozmawiać.
 — Możemy jutro?
 — NIE.
 — Okej, okej.
 Aaraon jakby wyczuł napięcie, bo szybko odsunął się ode mnie i stwierdził, że skoro my będziemy rozmawiać, to on pójdzie spać. Alicja przysunęła się do mnie w śpiworze, ziewając.
 — Mhm? — mruknęła.
 — Czemu nagadałaś Aaraonowi jakiś głupot?!
 — Że co?
 — No, że ktoś mi się podoba!
 Alicja zaczerwieniła się.
 — Sorry. Spytał tak prosto z mostu i nie miałam czasu, żeby...
 — Świetnie — przerwałam jej i sięgnęłam po swój śpiwór. — Teraz masz czas, żeby to odkręcić. Masz czas do jutrzejszego wieczora. Aaraon-Faraon ma być świadomy, że nikt mi się nie podoba, a już tym bardziej nie on.
 Weszłam do śpiwora i skuliłam się w środku. Miałam definitywnie dość i byłam okropnie zmęczona. Na szczęście sen przyszedł szybko.

~*~*~

 Rano obudziły mnie krzyki i głośne rozmowy. Nie bardzo wiedziałam co się dzieje. Uznałam, że pewnie ktoś się dławi, a Aaraon-Faraon piszczy jak trzyletnia dziewczynka.
 — Ciszej — warknęłam i wcisnęłam się głębiej w śpiwór.
 Czemu oni się tak drą?
 — SUSAN WSTAWAJ!
 Głośny krzyk Alicji rozbudził mnie całkowicie. Wygramoliłam się ze śpiwora, przecierając oczy. Gdy udało mi się rozkleić zobaczyłam, że wszyscy w pośpiechu zbierają obozowisko.
 — Co się dzieje? — spytałam.
 Cedric, który był najbliżej i gasił ognisko, odpowiedział:
 — Musimy uciekać. Wróżka Teodora doniosła mi, że trol górski zbliża się do nas.
 — TROL?!
 — Trol. — Cedric popatrzył na mnie jakbym była idiotką. — Towarzyszą mu dwa wrogie smoki. A teraz zbieraj dupę i uciekamy!
 Wyskoczyłam ze śpiwora ja oparzona i szybko wepchnęłam go do plecaka. Wciągnęłam glany na nogi. Ruszyliśmy szybkim marszem w stronę rzadkiego lasu. Może w pod jego osłoną trol i smoki nas nie wypatrzą.
 — Szybciej, szybciej! — powtarzał Cedric.
 Aaraon wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. Przebierał nogami, potykając się o kamienie i korzenie. Tom i Cedric prowadzili, wypatrując zagrożeń. Alicja szła koło mnie, ale nie rozmawiałyśmy. Byłyśmy zbyt przerażone i złe.
 Nagle usłyszeliśmy głośny ryk i mnóstwo pisków. Dziwne, wielokolorowe ptaki zerwały się z koron drzew z ogłuszającym łopotem. Odwróciłam się i zobaczyłam kupę głazów sunącą na nas. Po jej dwóch stronach leciały dwa smoki. Dopiero po przypatrzeniu się stercie głazów zauważyłam coś na kształt ludzkiego ciała. To musiał być górski trol. Poruszał się wolno i chyba dłubał w nosie.
 Zapatrzona w trola nie zauważyłam wielkiego kamienia na drodze. Potknęłam się o niego i wyrżnęłam, przejeżdżając łokciem i przedramieniem po ścieżce. Krzyknęłam z bólu.
 — SUSAN! — wrzasnęła Alicja i zawróciła.
 Aaraon, Tom i Cedric poszli jej śladem. Zacisnęłam pięści i podniosłam się. Przyjaciółka chwyciła mnie za ramię i pociągnęła przed siebie. Niestety podczas mojego upadku straciliśmy cenne sekundy.
 Trol ryknął i zaatakował, a smoki z dzikim sykiem ruszyły za nim.

_____________________________________________________

Witajcie!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał.
Na kolejny zapraszam standardowo do Alicji [KLIK].
Czeka nas krwawa jatka :)

1 komentarz:

  1. Witaj!
    Mam do Ciebie małe pytanie... Uwielbiasz to co robisz? Pisanie sprawia Ci przyjemność, a każdy komentarz powoduje szeroki uśmiech na twojej twarzy?
    Chciałabym zaprosić Ciebie na nowy katalog - Katalog blogów pisanych z pasją.
    Widzę jak wiele Stowarzyszeń upada, ponieważ nie ma osób, które mogłyby poświęcić swój czas na nie. Mogę Ci obiecać, że u tutaj będzie inaczej.
    katalog-blogow-pisanych-z-pasja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń